Typ tekstu: Książka
Autor: Pasławski Wiesław
Tytuł: 540 dni w armii
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 2001
lubię nawet zwykłej wódki, a co dopiero samogonu! - zaprotestowałem i odstawiłem słoik na bok. - Nie wypiję!
- Chłopie, po ten samogon do mnie z Warszawy przyjeżdżają! - żachnął się mój Wybawca. Jeszcze chwila, a całkiem się na mnie pogniewa. - Na wesela biorą! Na chrzciny! A ty za swoje, psia jego mać, uratowane przeze mnie zdrowie się nie napijesz?!
- Napiję się - odrzekłem z rezygnacją. Wypadało przecież okazać jakąś wdzięczność za uwolnienie mnie z palącej się budy. Wziąłem do ręki musztardówkę, z obawą powąchałem, przymierzyłem się do przełknięcia całości jednym łykiem i wlałem bimber do ust. Ogień w gębie! Pożar! Popić czymś! Popić!
- Ma sieknięcie
lubię nawet zwykłej wódki, a co dopiero samogonu! - zaprotestowałem i odstawiłem słoik na bok. - Nie wypiję!<br>- Chłopie, po ten samogon do mnie z Warszawy przyjeżdżają! - żachnął się mój Wybawca. Jeszcze chwila, a całkiem się na mnie pogniewa. - Na wesela biorą! Na chrzciny! A ty za swoje, psia jego mać, uratowane przeze mnie zdrowie się nie napijesz?! <br>- Napiję się - odrzekłem z rezygnacją. Wypadało przecież okazać jakąś wdzięczność za uwolnienie mnie z palącej się budy. Wziąłem do ręki musztardówkę, z obawą powąchałem, przymierzyłem się do przełknięcia całości jednym łykiem i wlałem bimber do ust. Ogień w gębie! Pożar! Popić czymś! Popić! <br>- Ma sieknięcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego