Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
marynarzy, co snuli się wokół, ale długi czas żaden nie zwrócił na mnie uwagi, jakby mieli uszy zatkane woskiem, bo przecież nie byli niczym ważnym zajęci, tylko szwendali się bez celu, a mimo to marynarska pieśń nie obeszła ich ani trochę.
Ta obojętność zaczęła mnie irytować, ale domyśliłem się, że przezorność nie pozwala im nawet mrugnąć okiem.
Widocznie wietrzą podstęp i biorą mnie za prowokatora.
Miałem już zamiar przestać nucić, kiedy spostrzegłem, że o krok, dwa z boku przystanął krępy, rumiany chłopak, uśmiechnięty jak wrześniowe jabłko, i - przysłuchuje się w milczeniu.
Zupełnie jakbym ujrzał reklamową fotografię Wesołego Marynarza.
Wystarczyło tylko wbić
marynarzy, co snuli się wokół, ale długi czas żaden nie zwrócił na mnie uwagi, jakby mieli uszy zatkane woskiem, bo przecież nie byli niczym ważnym zajęci, tylko szwendali się bez celu, a mimo to marynarska pieśń nie obeszła ich ani trochę.<br>Ta obojętność zaczęła mnie irytować, ale domyśliłem się, że przezorność nie pozwala im nawet mrugnąć okiem.<br>Widocznie wietrzą podstęp i biorą mnie za prowokatora.<br>Miałem już zamiar przestać nucić, kiedy spostrzegłem, że o krok, dwa z boku przystanął krępy, rumiany chłopak, uśmiechnięty jak wrześniowe jabłko, i - przysłuchuje się w milczeniu.<br>Zupełnie jakbym ujrzał reklamową fotografię Wesołego Marynarza.<br>Wystarczyło tylko wbić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego