jak przy ewakuacji, ponieśli straty materialne ale wyszli cało. Wyjątkowy zbieg szczęśliwych przypadków? Nie, logiczna kolej rzeczy, gdyby to oni znaleźli się w wagonach pełnych zamarzniętych trupów, jakie w zimie 1940 dojeżdżały do Krakowa, Radomia, Rozwadowa czy innych stacji, książka nie mogłaby powstać. Pisać mogą tylko ci, którym udało się przeżyć.<br>Wracając do chwili obecnej, matkę Angusa odszukał jakiś chłopak z wiadomością, że na wydzielonym i ogrodzonym terenie koło Komitetu Opiekuńczego, czeka na nią siostra z siostrzenicą. Matka poprosiła żeby ją tam zaprowadził, poszła sama, gdyż Ciocia Frania wymieniła jako osobę wzywana tylko matkę, Angus musiał zaczekać na zewnątrz. Jednak odprowadził