Blady, zmaltretowany, całkowicie wyczerpany Lesio wyszedł na urzędowy balkon i powoli zaczął przychodzić do siebie. Przekonanie, że przyczyną wszystkich niepowodzeń i idiotycznych trudności, tą upiorną kłodą, o którą się ciągle potykał, tą kulą u nogi, jest pani Matylda wraz ze swoją przeklętą książką spóźnień, ugruntowało się w nim ostatecznie. Okropne przeżycia dzisiejszego dnia udowodniły niezbicie, że tylko likwidacja tego pilnującego go potwora w postaci kobiety może uratować sytuację. Tylko to, nic innego! Nie ma innego wyjścia, nie ma innego rozwiązania, personalna powinna zginąć! Po gronkowcach, które wykazały się całkowitym niedołęstwem, Lesio pomyślał przelotnie o grzybach, ale szybko z nich zrezygnował. Nie