na politechnice. Przychodziły do ich małego mieszkanka tłumy osób. Literaci i malarze, poeci, muzycy, wszyscy ci, których nazwiska znane są na pewno Hubertowi i całej Polsce. Aż kiedyś został ogłoszony konkurs państwowy na gmach sejmu. Ojciec stanął do tego konkursu. Pracował dniem i nocą, strasznie. Nie wolno było wówczas nikomu przychodzić do domu, dla wszystkich drzwi były zamknięte, a one, matka i Gabriela, chodziły na palcach. Już wtedy prawie nie mieli pieniędzy, ale ojciec był pewien, wszyscy zresztą byli pewni, że ojciec dostanie pierwszą nagrodę i będzie budował sejm. <br>Ojciec naznaczył swoją pracę godłem: "Siłą i prawem". Potem się dopiero okazało