jest dobra. Pięćdziesiąt metrów niżej i pięćdziesiąt metrów powyżej niego leżą przy nasypie Jurek i Jacek, ściskając w wilgotnych dłoniach pistolety, badając co chwila palcami, czy nie wysunęła się zawleczka przy zapalniku granatu. Nie dowierzają granatom. Nie mieli z nimi do czynienia.<br>- Bateria w porządku? - Stacho słyszy z boku znudzony, przyciszony głos "Pietrka".<br><gap><br>Wiosna wysysała mu serce ciepłymi, miękkimi ustami.<br>Francuzi wydobyli z walizeczek konserwowe ogórki, niemiecką kiełbasę w papierowej otoczce i skromną buteleczkę.<br>- Nie można pić waszej wódki - skarżył się francusko-polsko-niemieckim żargonem Guy. - Ona daje szok. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć... kieliszki - szok. Do widzenia, rozum.<br>Jurek uśmiechnął