lustro, zobaczysz pan lekkie odchylenie w stronę lewego policzka. No, czy kłamię?<br>Trudno jest zorientować się, która godzina, w każdym bądź razie jest bardzo wcześnie. Lucjan odjął głowę od poduszki i spojrzał w głąb pokoju. Na tle szyb okiennych majaczyły sylwetki dwóch studentów. Na pół ubrani, stali obok siebie i przyciszonym głosem rozmawiali. Bednarczyk trzymał przed sobą lustro i ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w nie, Józef trwał w pozie wyczekującej.<br>- Psiakrew, ma pan rację, rzeczywiście, jest trochę krzywy, ale ciut... ciut!<br>- Kiedy, panie Bednarczyk, ja musiałem mieć rację, przecież ja mam oko wyrobione na tych kreśleniach. Ciągle, uważa pan, kreślę