Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
gdyż pianista popatrzył na nich ze współczuciem. Przerwał granie, podsłuchiwał jednym uchem z nawyku, i nie tylko, wiele usłyszał. Podniósł się ciężko, przeszedł się kilka kroków. Z półki pod lustrem wziął książeczkę w jaszczurczozielonej okładce. W cukierence lepsi goście mogli zostawiać w komis książki opatrzone karteczką z ceną. Pianista, wertując, przyglądał się siedzącym, jak sroka, przekrzywiając głowę, aby lepiej widzieć na silniejsze oko. Książka była kamuflażem. Było to tak oczywiste, że Ossowiecki i Jassmont spojrzeli po sobie jednoznacznie.
- Lepiej wyjdźmy, zrobiło mi się duszno - zaproponował Jassmont, a Ossowiecki skinął na kelnerkę. - Lusiu, proszę, dopisz do mojego rachunku, jutro ureguluję, do widzenia
gdyż pianista popatrzył na nich ze współczuciem. Przerwał granie, podsłuchiwał jednym uchem z nawyku, i nie tylko, wiele usłyszał. Podniósł się ciężko, przeszedł się kilka kroków. Z półki pod lustrem wziął książeczkę w jaszczurczozielonej okładce. W cukierence lepsi goście mogli zostawiać w komis książki opatrzone karteczką z ceną. Pianista, wertując, przyglądał się siedzącym, jak sroka, przekrzywiając głowę, aby lepiej widzieć na silniejsze oko. Książka była kamuflażem. Było to tak oczywiste, że Ossowiecki i Jassmont spojrzeli po sobie jednoznacznie. <br>- Lepiej wyjdźmy, zrobiło mi się duszno - zaproponował Jassmont, a Ossowiecki skinął na kelnerkę. - Lusiu, proszę, dopisz do mojego rachunku, jutro ureguluję, do widzenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego