Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
że się strapiłem. Domyślił się powodów. - Treść naszej rozmowy - rzekł - zachowam dla siebie. Nie powtórzę jej nikomu. Może pan ode mnie odejść w zupełnym spokoju. Jeśli w niczym nasza rozmowa nie pomogła pańskiemu ojcu, w niczym mu też nie zaszkodziła i nie zaszkodzi.
Odprowadził mnie do drzwi. Na progu pożegnał przyjacielskim uściskiem ręki. Na korytarzu obejrzałem się, niepewien kierunku. Ksiądz Miros stał w drzwiach. Pokiwał mi ręką. Ukłoniłem się. Znalazłszy się na ulicy, skręciłem w lewo. Potem w dół aż do piazza Barberini, gdzie pośrodku wyrasta fontanna Trytona. Tu, na jej obramieniu, późno, pierwszego dnia w Rzymie, przysiadłem. Przypomniałem to sobie
że się strapiłem. Domyślił się powodów. - Treść naszej rozmowy - rzekł - zachowam dla siebie. Nie powtórzę jej nikomu. Może pan ode mnie odejść w zupełnym spokoju. Jeśli w niczym nasza rozmowa nie pomogła pańskiemu ojcu, w niczym mu też nie zaszkodziła i nie zaszkodzi.<br>Odprowadził mnie do drzwi. Na progu pożegnał przyjacielskim uściskiem ręki. Na korytarzu obejrzałem się, niepewien kierunku. Ksiądz Miros stał w drzwiach. Pokiwał mi ręką. Ukłoniłem się. Znalazłszy się na ulicy, skręciłem w lewo. Potem w dół aż do piazza Barberini, gdzie pośrodku wyrasta fontanna Trytona. Tu, na jej obramieniu, późno, pierwszego dnia w Rzymie, przysiadłem. Przypomniałem to sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego