Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 06.05
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
i gdy podskórnie (podtekstowo) się czuje, że cały koszmar jest tu już dany, a jeszcze nieoczywisty. Albo choćby taki fragment: "Maj roku 1995, oddział 2/4. Siedzimy we dwóch: ja i Andrzej z Gdańska. Jest kilka minut po godzinie 21.00. Zapada wieczorna cisza. Stoję na pryczy. Szukam za oknem przyjaznych punktów odniesienia. Nie znajduję ich. Dochodzą do mnie odgłosy miasta. Gdzieś daleko słychać przejeżdżający tramwaj. Nie mogę go dostrzec. Andrzej leży na pryczy z oczami wlepionymi w jeden punkt. Przywieram całą twarzą do kraty oddzielającej mnie od okna. Zapach ozonu unoszący się wokół nie pozwala mi zejść z okna. Chce
i gdy podskórnie (podtekstowo) się czuje, że cały koszmar jest tu już dany, a jeszcze nieoczywisty. Albo choćby taki fragment: "Maj roku 1995, oddział 2/4. Siedzimy we dwóch: ja i Andrzej z Gdańska. Jest kilka minut po godzinie 21.00. Zapada wieczorna cisza. Stoję na pryczy. Szukam za oknem przyjaznych punktów odniesienia. Nie znajduję ich. Dochodzą do mnie odgłosy miasta. Gdzieś daleko słychać przejeżdżający tramwaj. Nie mogę go dostrzec. Andrzej leży na pryczy z oczami wlepionymi w jeden punkt. Przywieram całą twarzą do kraty oddzielającej mnie od okna. Zapach ozonu unoszący się wokół nie pozwala mi zejść z okna. Chce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego