Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
swojej.
- Grisza.
- O, właśnie! - uśmiechnął się, jakby go wielkie szczęście spotkało, i przez chwilę wpatrywał się w Jaśkę. - Wasi chłopcy zaprzyjaźnili się z moim Wasylem. Żyją jak bracia, z jednej miski jedzą. To dobrze. Bardzo lubię Mariuszka i Jurika też. W ogóle jestem człowiek rodzinny - dokończył z powagą.
Samowałow robił przyjemne wrażenie, był bardzo męski, opanowany i nosił się z godnością, smukły, szeroki w ramionach, śniady od opalenizny. Rozglądał się po świecie pogodnym wzrokiem, iskierki dobrego humoru tliły się w jasnoniebieskich oczach. Chwytał się najrozmaitszych zawodów, zdarzyło mu się być cieślą, murarzem, górnikiem, drwalem, wiertaczem, ale naturę miał włóczęgowską, stale go
swojej.<br>- Grisza.<br>- O, właśnie! - uśmiechnął się, jakby go wielkie szczęście spotkało, i przez chwilę wpatrywał się w Jaśkę. - Wasi chłopcy zaprzyjaźnili się z moim Wasylem. Żyją jak bracia, z jednej miski jedzą. To dobrze. Bardzo lubię Mariuszka i Jurika też. W ogóle jestem człowiek rodzinny - dokończył z powagą.<br>Samowałow robił przyjemne wrażenie, był bardzo męski, opanowany i nosił się z godnością, smukły, szeroki w ramionach, śniady od opalenizny. Rozglądał się po świecie pogodnym wzrokiem, iskierki dobrego humoru tliły się w jasnoniebieskich oczach. Chwytał się najrozmaitszych zawodów, zdarzyło mu się być cieślą, murarzem, górnikiem, drwalem, wiertaczem, ale naturę miał włóczęgowską, stale go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego