organizowane przez sołtystwa, bądź dworek Moniaków, a także zamożniejszych gazdów - opowiada Jadwiga Pilchowa, kustosz skansenu w Zubrzycy Górnej. - Żniwiarki i żniwiarze ustawieni w korowodzie, z okrągłym, płaskim wianuszkiem, przychodzili <dialect>śpiewajęcy</> do gazdy lub do sołtysa. Niektóre żniwiarki niosły wianuszek na głowie, a inne - przed sobą. Gazdowie zawsze ich bardzo serdecznie przyjmowali, częstowali. Jeżeli to było we dworze, to początkowo odbywało się to w sieni - jak w całej Polsce, a potem i w salonie - dodaje.<br>Z Jabłonki do Zubrzycy Górnej, gdzie odbyła się uroczystość - najpierw do kościoła, a później do skansenu - przejechał korowód, złożony z przystrojonych wozów, na których starostowie ze starościnami