Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
łakociami wyrzekając na głód. Ale biedni marynarze mają tylko to, co tu dostaną, a te potężne chłopy potrzebują dużo zjeść. Myślę, że na pewno mają do mnie żal. Idę na górę, ścigany wzrokiem mściwych erynii. Na schodach napotykam paru neptunów. Podchodzę do nich, drapię się w głowę, zażenowany.
- Bardzo mi przykro - powiadam - z powodu tego obiadu, naprawdę...
- Ale, ale - mówią jeden przez drugiego - też jest o czym mówić. To przecież nie pana wina.
- Ja - dodaje inny - czterdzieści siedem lat pływam jako kucharz, a nie dalej jak na trzy dni przed zatopieniem coś mi się tak zmyliło, że połowa załogi nie dostała
łakociami wyrzekając na głód. Ale biedni marynarze mają tylko to, co tu dostaną, a te potężne chłopy potrzebują dużo zjeść. Myślę, że na pewno mają do mnie żal. Idę na górę, ścigany wzrokiem mściwych erynii. Na schodach napotykam paru neptunów. Podchodzę do nich, drapię się w głowę, zażenowany.<br>- Bardzo mi przykro - powiadam - z powodu tego obiadu, naprawdę...<br>- Ale, ale - mówią jeden przez drugiego - też jest o czym mówić. To przecież nie pana wina.<br>- Ja - dodaje inny - czterdzieści siedem lat pływam jako kucharz, a nie dalej jak na trzy dni przed zatopieniem coś mi się tak zmyliło, że połowa załogi nie dostała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego