jego obecności, bo cierpiała na zawroty głowy; zatrzymała się na środku ścieżki z wyciągniętymi rękami i wołała, że pada, żeby ją podtrzymał. Kiedy raz jechali końmi w sąsiedztwo, tam gdzie droga wiodła skrajem urwiska, zamykała oczy i po chwili pytała, czy już minęli tę przepaść.<br>Tomasza korciło, żeby wyrządzać jej przykrości i wystawiać ją na próby. Na jej wezwania na spacerze, żeby wziął ją pod rękę, nie odzywał się zaraz, chował się za pniem drzewa i w ogóle tak się urządzał, żeby wuyrwać z tej okrągłej, różowej kulki lękliwe skargi: "oje, oje" <br>XXI<br> CÓRKA grafa von Mohl wyszła za mąż za