go ów Józef Chłapowski nędznie podszedł, obłupił i "z torbami puścił". Jak było - nie wiemy, może Turno miał trochę racji, ale także zapewne przesadzał i - jak ludzie robią zwykle - za swe niepowodzenia czynił odpowiedzialną nie własną lekkomyślność, ale cudzą złą wolę i chytrość. W każdym razie ten spór rodzinny przetrwał, przynajmniej w skutkach moralno-towarzyskich, niesłychanie długo, zupełnie jak owe "wróżdy", które w <name type="tit">Bolesławie Chrobrym</> Gołubiewa dzieliły rodziny na całe pokolenia. W epoce, o której mowa, pretensje Turny były stosunkowo świeże, jego zaś kłopoty finansowe bardzo aktualne, a ponieważ był to człowiek gadatliwy, nie można wątpić, że także i Mickiewiczowi <foreign lang="lat">per