ściągniętymi majtkami. Frik znieruchomiał, jakby zobaczył ducha. Pynia wyglądała naturalnie i bezradnie. Patrzyła na niego i nie ruszała się z miejsca.<br>- O, przepraszam! Przepraszam, pomyliłem toalety. Przepraszam... Która może być teraz godzina? - zapytał opierając się o framugę. Pynia chciała coś odpowiedzieć, ale zaczęła się śmiać.<br>- Czyja ty jesteś? - zapytał wtedy, przypatrując się jej uważnie.<br>- Niczyja, ale to nie znaczy, że ty możesz sobie wziąć.<br>- Skąd wiesz, że chciałbym?<br>- To po co tu sterczysz? - Pynia wstała z sedesu. - Jesteś błazen, Frik...<br>Ostentacyjnie podciągnęła majtki i minęła Frika. W drzwiach toalety zatrzymała się jednak.<br>- Hej, Marlowe, jak interesy!<br>- Zabiję grubasa... - Po raz drugi pomyślał