ścianie. <br>Można tu było oczekiwać na zapadnięcie ciemności. <br>Usłyszał cichy poszum, wcisnął się głębiej. <br>To sheri mógł prowadzić ludzi jego śladem. <br>Nikt się jednak nie zjawiał, lecz ów poszum stawał <br>się coraz głośniejszy. Awaru doznał wrażenia, <br>że powietrze w galerii ruszyło się z miejsca, zakołysało <br>i miarowym rytmem odpływa i przypływa do niego, niosąc <br>fale szelestów i poszumów coraz potężniejszych.<br><br>Teraz wmieszało się do nich jeszcze niskie dudnienie, niby <br>głuche uderzenia w skórzany bęben, stłumione, zrazu <br>ledwo wyczuwalne jako drgania powietrza, lecz narastające i nabierające <br>mocy z każdą chwilą. Huczące fale nadbiegały <br>ku uszom Awaru, krzyżowały, nakładały jedne na drugie. <br>Kulił