rozmowy z samym panem ministrem, ale, widzi pan, jestem prowincjonałem, u nas na wsi to tak wszystko, proszę wielce szanownego pana, kordialnie, po prostu...<br>"To się rozgadał" - pomyślał Dyzma.<br>- Tedy najmocniej przepraszam - szeplenił staruszek - ale swoją drogą mógłby mi pan wyświadczyć serdeczną przysługę, staremu, bo cóż to pana kosztuje.<br>- Jaką przysługę? - zdziwił się Dyzma.<br>- Ach, ja się nie narzucam, ale gdyby wielce szanowny pan tylko zechciał tak na przykład przedstawić mnie panu ministrowi, od razu inaczej, uważa pan, zacząłby mnie traktować, że to niby z przyjacielskiej rekomendacji.<br>- Z przyjacielskiej? - zdziwił się szczerze Dyzma.<br>- Che, che, che, niech się szanowny pan nie