Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
instytucji małżeństwa, jednak jego sielankowy obraz mocno wyblakł po tym, co miałam okazję obserwować wokół siebie.
Małżeństwo to nie romantyczny spacer za ręce w stronę zachodzącego słońca. Ludzie biorą ślub, po czym się zmieniają. Oddalają od siebie. Ranią się nawzajem. Właśnie to miała na myśli Beata, mówiąc, że nie chce przystać na częściowy wariant samej siebie. Ona się boi, że jeśli wyjdzie za Szymona, być może po 10 latach obudzi się pewnego ranka jako zupełnie inna osoba; z nowymi dążeniami, upodobaniami, potrzebami. I co wtedy? Być może "obrączkofobek" przybywa coraz więcej także i dlatego, że patrzą one na zalegalizowany związek coraz
instytucji małżeństwa, jednak jego sielankowy obraz mocno wyblakł po tym, co miałam okazję obserwować wokół siebie. <br>Małżeństwo to nie romantyczny spacer za ręce w stronę zachodzącego słońca. Ludzie biorą ślub, po czym się zmieniają. Oddalają od siebie. Ranią się nawzajem. Właśnie to miała na myśli Beata, mówiąc, że nie chce przystać na częściowy wariant samej siebie. Ona się boi, że jeśli wyjdzie za Szymona, być może po 10 latach obudzi się pewnego ranka jako zupełnie inna osoba; z nowymi dążeniami, upodobaniami, potrzebami. I co wtedy? Być może &lt;orig&gt;"obrączkofobek"&lt;/&gt; przybywa coraz więcej także i dlatego, że patrzą one na zalegalizowany związek coraz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego