Pośpiesznie, prawie w biegu, wskakują do przejeżdżającej taksówki, zatrzaskując trwożnie drzwiczki.<br>Pierre zostaje na rogu sam. Nie rozumie nic. Ocierając się o ściany brnie w noc ciemnym, bezludnym bulwarem. Szyba. Lustro. Z lustra na spotkanie jego wynurza się szara, ziemista twarz w kołtunach zarostu i czerwone, rozpalone latarnie oczu.<br>Pierre przystaje. Zdaje mu się, że zaczyna rozumieć. Po prostu przestraszyli się. Z taką twarzą niepodobna szukać zarobku.<br>Środkiem bulwaru, całując się co krok, idzie przytulona do siebie para. Mały, zagięty kapelusik. Długie, smukłe nogi. Jeannette!! Para wchodzi do narożnego hotelu, nie przestając się całować. Znów auto przeklęte auto! - zatarasowało drogę.<br>Pierre