o której wyjdziesz?<br>O'Brien wysiada z samochodu.<br>MICHAŁ: Przecież wiesz, że nie mogę z dnia na dzień się rozwieść!<br>MILENA: Jasne, tyle was przecież łączy: dzieci, majątek... Jedź już, bez sensu taka rozmowa na ulicy.<br>MICHAŁ: Czasem myślę, że lubisz przykre rozmowy.<br>Stoi zgnębiony, bębniąc dłonią w dach auta; Milena przysuwa się, wyciąga papierosa, on podaje jej ogień.<br>MILENA: Mick, chciałeś, żebym przyjechała, choć wiedziałeś, że będę musiała zostawić Maksa, bo Jac nigdy nie zgodzi się na jego wyjazd...<br>MICHAŁ: Daję ci tyle, ile mogę, naprawdę nie rozumiesz...<br>MILENA: Co mi, kurwa, dajesz?! Mieszkanie jest moje! Pieniędzy od ciebie nie biorę