publicystów: dla nas pisanie o tym pontyfikacie jest bardzo trudne. Przypomina trochę jazdę samochodem w gęstej mgle. Człowiek kurczowo trzyma się za wszelką cenę linii namalowanej na szosie i zupełnie nie patrzy na boki. Piszemy zatem głównie o tym, na czym, jak sądzimy, znamy się najlepiej.<br>Niestety, nawet nie warto przytaczać przykładów, że i tak jest to ocena zbyt optymistyczna, bo nawet "doktryna trzymania się linii na szosie", która automatycznie prowadzi do deformacji, wcale nie zabezpiecza komentatorów przed wypisywaniem absurdów, pomówień, a często po prostu zwykłych kłamstw.<br> Ale to są realne problemy i bardzo różne rzeczy, te elementy, o których Ojciec