za ogół. Płaczę, noszę brzemię cudzych błędów...<br><br>Cichutko mówię sobie, że będzie dobrze, że ON to naprawdę czuje, że z NIM będę bezpieczna, że ON uchroni mnie przed złem tego świata. I słyszę jednocześnie krzyk i płacz własnych myśli.<br><br>Jestem względnie szczęśliwa. Chcę to czuć, ale nie czuję. Problemy mnie przytłaczają.<br><br>Nawet wymówka, że to napięcie przedmiesiączkowa, jest kłamstwem...<br><br>To nawet nie "jesienna <orig>deprecha</>".<br><br>To już poważny uszczerbek na moim zdrowiu psychicznym. Nie wytrzymuję napięcia. Płaczę, zanim zasnę. <br><br>I chcę GO kochać całym sercem, a chyba tylko przysparzam MU kłopotów <emot>:(</><br><br>Nie powinnam tego pisać, bo to... użalanie się nad sobą, próba