Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Wieśniacy doskoczyli jak psy, z obu stron, wczepili się w uprząż. Tłukł pięściami jak szalony, ale zwlekli go z siodła. Bił, ile mocy, i kopał jak muł, ale i na niego sypały się razy. Słyszał wściekły ryk Szarleja i suche trzaski czaszek, w które trafiały ciosy jesionowej lagi.
Obalili go, przytłamsili, przygnietli. Sytuacja była rozpaczliwa. To, z czym usiłował walczyć, to nie była już banda kmiotów, ale straszliwy wielogłowy potwór, śliska od brudu, śmierdząca łajnem, moczem i zjełczałym mlekiem hydra o stu nogach i dwustu kułakach.


Przespałem wieczerzę? Mór na was, braciszkowie... Chciałem się ino zdrzemnąć... Ale przecieżem prosił, by rozbudzić
Wieśniacy doskoczyli jak psy, z obu stron, wczepili się w uprząż. Tłukł pięściami jak szalony, ale zwlekli go z siodła. Bił, ile mocy, i kopał jak muł, ale i na niego sypały się razy. Słyszał wściekły ryk Szarleja i suche trzaski czaszek, w które trafiały ciosy jesionowej lagi. <br>Obalili go, przytłamsili, przygnietli. Sytuacja była rozpaczliwa. To, z czym usiłował walczyć, to nie była już banda kmiotów, ale straszliwy wielogłowy potwór, śliska od brudu, śmierdząca łajnem, moczem i zjełczałym mlekiem hydra o stu nogach i dwustu kułakach. <br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>Przespałem wieczerzę? Mór na was, braciszkowie... Chciałem się ino zdrzemnąć... Ale przecieżem prosił, by rozbudzić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego