mrozu i smogu, unosi zdyszany, coraz cichszy komunikat między bursztynowe paciorki latarni i wyżej, w jadowicie granatowy przestwór, ten sam, który kolumną mroku zalega podwóreczko pod oknami pokoju Anglika, odcinając wnętrze od reszty kosmosu.<br>Pogromcy duchów<br>Pokój jest kobaltowym grobem, kokonem, na którego ciemnym dnie chrapie Dyzio, a w centrum przytulają się do siebie dwa inne owadzie kształty. Trzeba by ustawić co najmniej trzy kamery, trzy jednookie siostry, żeby zapisać to, co wszystkimi zmysłami rejestruje ikonoskop mózgu Anglika. Pierwsza kamera szerokokątna, by ogarnąć. Druga z teleobiektywem i mikrowziernikiem, by wniknąć. I trzecia, termoczuła, by wyłuskać z ciemności podczerwienne widma dwóch ciał w