wiarołomnych mężów, pił diabli wiedzą z kim i czerpał dodatkowe dochody z podejrzanych machinacji, o których nic nie chciałem wiedzieć. Oświadczyłem mu tylko, że przez dwa-trzy popołudnia nie będzie mnie w biurze, bo mam swoje sprawy i niech sam trochę posiedzi nad maszyną. Zgodził się niechętnie, bo mu to psuło jakieś plany, ale mu ostro odpowiedziałem, i życzył mi powodzenia, uśmiechając się obleśnie.<br>Przed wyjściem wstąpiłem za kotarę, gdzie stało moje łóżko, wyciągnąłem walizkę, przebrałem się w nowy garnitur i zacząłem przeliczać tysiące. Robiłem to co drugi dzień. Wiedziałem dobrze, że jest ich teraz dwieście trzydzieści cztery. Dołożyłem szesnaście z