zawsze spokojnie prowadzono rozmowy. Jedynie kilka przedmiotów mogło przywodzić gospodarzom na myśl tamten gwałtowny czas; pod tą samą lampą, u góry osłoniętą seledynem klosza, obejmującą łagodnym kręgiem zebranych u stołu, siadywał Stasza, z tego samego srebrnego mlecznika nalewał w pośpiechu śmietankę do kawy. I w tej samej serwantce dźwięczały srebrne pucharki starej, tureckiej roboty, pamiętające wiedeńską wyprawę Stefana Kunickiego, wiernego sługi polskiego króla Jana III.<br><br>Ojciec Ryszarda w roku urodzenia najmłodszego wnuka dobiegał już osiemdziesiątki i cieszył się, podobnie jak i jego żona, dobrym zdrowiem. Mieszkał stale w Druckowszczyźnie i stamtąd wysyłał często listy do Frysztatu. Kiedyś, na prośbę syna, opracował