Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
Zagapił się na jej ręce, kiedy zdejmowała te pyzy, Boże wielki, robiła to takimi samymi ruchami jak Hela: chwytała pyzy szybko, leciutko, czubkami palców, bo parzyły - tak jest, prawidłowo, inaczej się nie da. Kto by użył do tego widelca, ten by podziobał pyzy. Już by nie były takie równiutkie i pulchne.
Musiał chyba za długo się gapić, bo pani Gabrysia nagle uśmiechnęła się do niego spod jasnej grzywki - tak, uśmiechnęła się tylko do niego! - i poprosiła go do stołu. Żachnął się, chciał, oczywiście, odmówić, bo niby z jakiej racji miałby się tu wpraszać na obiad, co ona sobie myśli - że on
Zagapił się na jej ręce, kiedy zdejmowała te pyzy, Boże wielki, robiła to takimi samymi ruchami jak Hela: chwytała pyzy szybko, leciutko, czubkami palców, bo parzyły - tak jest, prawidłowo, inaczej się nie da. Kto by użył do tego widelca, ten by podziobał pyzy. Już by nie były takie równiutkie i pulchne.<br>Musiał chyba za długo się gapić, bo pani Gabrysia nagle uśmiechnęła się do niego spod jasnej grzywki - tak, uśmiechnęła się tylko do niego! - i poprosiła go do stołu. Żachnął się, chciał, oczywiście, odmówić, bo niby z jakiej racji miałby się tu wpraszać na obiad, co ona sobie myśli - że on
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego