Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
jednej we dwóch, i bawiliśmy się ze sobą, dopóki nie spłynęły do wody najpierw przeźroczyste jak sok z naciętego pnia brzozy dwie kropelki, a potem białe strużki jakby mleczu z przełamanej łodygi dmuchawca, a przedtem jeszcze siadałem tym swoim tyłeczkiem Obiemu na kolanach i czułem go między swoimi wypukłymi i pulchnymi jak u dziewczyny pośladkami, i wiedziałem, a i on wiedział, że tak łatwo można by przekroczyć tę granicę, i że może kiedyś ją przekroczymy, razem albo osobno...
a tymczasem nastąpiła zapowiadana zmiana, przestaliśmy być dziećmi Ojca Świętego i opiekę nad nami zamiast francuskich zakonników sprawowali teraz przedstawiciele polskich władz emigracyjnych
jednej we dwóch, i bawiliśmy się ze sobą, dopóki nie spłynęły do wody najpierw przeźroczyste jak sok z naciętego pnia brzozy dwie kropelki, a potem białe strużki jakby mleczu z przełamanej łodygi dmuchawca, a przedtem jeszcze siadałem tym swoim tyłeczkiem Obiemu na kolanach i czułem go między swoimi wypukłymi i pulchnymi jak u dziewczyny pośladkami, i wiedziałem, a i on wiedział, że tak łatwo można by przekroczyć tę granicę, i że może kiedyś ją przekroczymy, razem albo osobno...<br>a tymczasem nastąpiła zapowiadana zmiana, przestaliśmy być dziećmi Ojca Świętego i opiekę nad nami zamiast francuskich zakonników sprawowali teraz przedstawiciele polskich władz emigracyjnych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego