Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
już dosyć - rzekł po pewnym
czasie pan Kleks nie patrząc wcale w moją stronę. - Zajmij
się teraz rękami.

Zabrałem się wobec tego do wcierania maści w ramiona
i ręce Alojzego. Właśnie w chwili gdy pojawiły
się już na nich naczynia krwionośne, rozległ się
dźwięk dzwonka wzywającego na obiad.

Pan Kleks, purpurowy z napięcia i wysiłku, rozprostował
plecy, przyśrubował z powrotem blaszaną pokrywę
do klatki piersiowej lalki i rzekł do mnie z zadowoleniem:

- Doskonale! Świetnie! Idź teraz na obiad, a ja tymczasem
popracuję nad mózgiem tego kawalera.

Z żalem opuściłem szpital chorych sprzętów i udałem
się do jadalni. Pierwszy podbiegł do mnie
już dosyć - rzekł po pewnym <br>czasie pan Kleks nie patrząc wcale w moją stronę. - Zajmij <br>się teraz rękami.<br><br>Zabrałem się wobec tego do wcierania maści w ramiona <br>i ręce Alojzego. Właśnie w chwili gdy pojawiły <br>się już na nich naczynia krwionośne, rozległ się <br>dźwięk dzwonka wzywającego na obiad.<br><br>Pan Kleks, purpurowy z napięcia i wysiłku, rozprostował <br>plecy, przyśrubował z powrotem blaszaną pokrywę <br>do klatki piersiowej lalki i rzekł do mnie z zadowoleniem:<br><br>- Doskonale! Świetnie! Idź teraz na obiad, a ja tymczasem <br>popracuję nad mózgiem tego kawalera.<br><br>Z żalem opuściłem szpital chorych sprzętów i udałem <br>się do jadalni. Pierwszy podbiegł do mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego