drugie, trafiony czołowo najbliższy czarny kłąb rozdwoił się, ściemniał. Nagle cały obraz zaczął drgać.<br>W owym momencie, kiedy część chmury wchodziła już w strefę wysłanych fal radiowych, nadszarpując łączność maszyny z bazą, pilot prawdopodobnie po raz pierwszy użył miotacza antymaterii. Cała atmosfera planety, trafiona, obróciła się w jedno morze ognia; purpurowy brzask zachodu znikł jak zdmuchnięty, poprzez zygzaki zakłóceń majaczyła jeszcze chwilę chmura i dymiące nad nią słupy, które bielały puchnąc, gdy drugi, jeszcze straszniejszy wybuch roztoczył swoje rozżarzone <orig>ogniospady</> nad niknącą w kłębach pary i gazów gmatwaniną skał. Ale to była ostatnia rzecz, jaką zobaczyli, bo w następnej sekundzie cały