syna. W sztuce (w osiemdziesięciu wypadkach na sto wyrodek jest artystą) widzi oznakę niedowarzenia, chorobę przedłużającej się poza dozwolone granice dziecinady. Alkohol, karty, kobieta, sztuka i pęd do zmieniania miejsca pobytu - oto zespół szaleństw, bez których nie obejdzie się żaden przyzwoity mieszczański dramat. Robinson, nad którym zdaje się grzmieć głos purytańskiego Boga: "nie słuchałeś ojca i matki, będziesz słuchał psiej skóry" - tak by przynajmniej powiedział Bóg purytański, gdyby znał przysłowia polskie - jest ukaranym synem marnotrawnym, nareszcie w sposób doskonały odsuniętym od pokus.<br> "Człowiek wieczny" wyabstrahowany, odbarwiony z cienia, jaki rzuca na niego społeczny organizm - dziwnie przypomina kupczyka, pracującego za ladą na