Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
O 1 do domu fiakrem.
1 lutego 1902. Sobota. Mróz, w południe -3°. Żeleski przeniesiony do Wiednia.
do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, może zrobić karierę. Po drodze z biura do
Ditmara, po nowy knot do lampy . Po obiedzie z Teofilem do pasażu Mikolascha,
na Ben Ali Beja. Mama nie chciała nas puścić, bojąc się rozruchów. Cała ulica
Kraszewskiego pełna policji i agentów. Przed konsulatem rosyjskim wzmocniona
kompania piechoty z 4 oficerami. Zosia przyszła po nas do pasażu. Po kolacji
czytała głośno "Quo vadis". O 1/2 11 spać.
1 lutego 1903. Niedziela. Odwilż, śnieg, deszcz. Po kościele zaniosłem czynsz
Dąbrowskicj. Prosiłem o
O 1 do domu fiakrem.<br> 1 lutego 1902. Sobota. Mróz, w południe -3°. Żeleski przeniesiony do Wiednia. <br>do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, może zrobić karierę. Po drodze z biura do <br>Ditmara, po nowy knot do lampy &lt;page nr=16&gt;. Po obiedzie z Teofilem do pasażu Mikolascha, <br>na Ben Ali Beja. Mama nie chciała nas puścić, bojąc się rozruchów. Cała ulica <br>Kraszewskiego pełna policji i agentów. Przed konsulatem rosyjskim wzmocniona <br>kompania piechoty z 4 oficerami. Zosia przyszła po nas do pasażu. Po kolacji <br>czytała głośno "Quo vadis". O 1/2 11 spać.<br> 1 lutego 1903. Niedziela. Odwilż, śnieg, deszcz. Po kościele zaniosłem czynsz <br>Dąbrowskicj. Prosiłem o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego