ona, mąż i dwa kociaki w czerwonych muszkach. To Filemon i Rika. Oba zdechły w męczarniach w ciągu dwóch miesięcy. <br>Krystyna Grześkowiak też pokazuje zdjęcia swojego Filipka. Na biurku siedzi zadowolony, wyczesany, zadbany, gruby kocur. - Dostawał specjalne parówki - opowiada kobieta. I płacze. Bo, jak mówi, bez kota w domu teraz pusto.<br><br><br><tit>To są objawy otrucia</><br><br><br>K. Grześkowiak zabiera nas na wycieczkę po kilku ulicach osiedla. - W tym domu cztery koty zginęły, w tym dwa, Drela zakopał już pięć swoich kotów, każdego roku jednego. Z tego domu kot zaginął, z tego też... Tu jeszcze kociaki żyją, bo gospodarze wyprowadzają je na podwórko