nie lada sztuką, wymagało sił i zręczności. Wracały ośnieżone, rozgrzane i zmęczone, kiedy już gwiazdy zaczynały zapalać się na czarnym niebie.<br>Powszednie dni zimą zaczynały się i kończyły równo ze słońcem. Reperowano i konserwowano maszyny i narzędzia, rymarze naprawiali uprząż, zwożono siano ze stogów na łąkach i część wkładano do pustoszejącej stopniowo stodoły. Część, objętą umową, dostarczano do wojska w Modlinie, a najgorsze siano do fabryki fajansów pana Winogradowa w Nowym Dworze.<br>Pan Winogradow był Żydem żonatym z Polką. Jego fajanse: serwisy śniadaniowe i obiadowe, były bardzo ładne, ręcznie malowane. Jeden taki komplet - koloru jasnej glinki, w niebieskie, stylizowane kwiaty - służył