oczy, ta twoja żona... Choć i zła teraz jak kotka (nie, nie, nie zaprzeczaj, ja wiem. że zła jesteś), a przecież w tych oczach jakaś wiosna, jakieś odkupienie... I cera śliczna. A bluzeczkę taką trzeba Marci sprawić. <br>Wstawała, szła do fortepianu i śpiewała Czajkowskiego: "O wczesnej wiośnie było to, w puszystej brzozy cieniu". <br>Jadwiga nie mogła w tych chwilach nienawidzić Róży. Radości tak gorącej jak przy jej pochwałach, niepokoju tak narkotycznego jak przy jej śpiewie nie odczuwała nawet pośród pieszczot męża. Wydawało się, jak gdyby miłość Władysia uzyskiwała pełny wymiar, dopiero gdy Róża użyczała swej zgody i swego żaru. <br>Władysław promieniał