w sferach teatralnych małostkowości i kabotyństwa. Żył postaciami, w które się wcielał, aż sam stał się postacią z wielkiego repertuaru życia. Umiał być wyrozumiały dla ludzkich ułomności i słabostek, do kolegów odnosił się życzliwie, a w przyjaźni okazywał szczodrobliwość uczuć, której wielu chętnie nadużywało, poczytując ją za słabość.<br>Gordon nie pysznił się swoją wielkością, nie wywyższał się, był skromny i nigdy nie miał pewności sukcesu. Nie szukał sławy - sama do niego przyszła. Wiedział tylko, że zawód artysty wymaga nieustannego doskonalenia środków wyrazu, szlifowania rzemiosła, zmagania się z samym sobą, ze skostnieniem warsztatu, z ograniczoną możliwością poznania tego, co w sztuce jest niepoznawalne