z dawnego teatru, uciekła się do uwagi na stronie "pełny człowiek", inżynier z prawdziwie męskim wdziękiem wyłamał się z konwencji niesłyszenia, "ależ, proszę pani, to słowo na wyrost..." i począł opowiadać o swej ostatniej przygodzie wędkarskiej na Jeziorze Rożnowskim. Wykwintnisia odczekała, aż duża ryba zerwała się z wędki, i zręcznym pytankiem nakierowała znów inżyniera na temat jego pracy; Henio przystępnie wyjaśnił telewidzom, do czego służą podzespoły produkowane w jego fabryce. Później były pytania o stosunki międzyludzkie w fabryce, o przepis na umiejętne kierowanie kolektywem, o prometejskie uczucia inżynierów wykradających przyrodzie zazdrośnie strzeżone tajniki; odpowiedzi Henia nacechowane były rzeczowością, po każdej inżynier