niego. Witają się sami między sobą, ściskają sobie ręce - ci, co od godziny siedzieli tu razem.<br>- Wszyscy! <page nr=109> - Spóźniłem się nieco, ale skopałem z pół morgi czyjejś działki... relacjonuje Zygmunt. - Rwałem tymi ogródkami na przełaj, aż gdzieś nad Wisłę. Ale i tak, kiedy wychyliłem się z jakiejś kukurydzy, widzę żandarma z rękami do góry - sprawdza go patrol. Co, do cholery? Oj, myślę sobie, już mój kostiumik napędza strachu: pokapowali, że w zamachu brał udział ktoś w mundurze. Cofnąłem się w kukurydzę...<br>Kolumb słucha uważnie, ale już teraz pamięta, że o dwunastej umówił się w swoim nowym mieszkaniu z Basikiem. Serce zaczyna mu