Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Wesołe dni, szczęśliwe lata!

Ze smakiem każdy obiad zjadł,
I można znowu ruszyć w świat,
Więc niecierpliwiąc się ogromnie
Zawołał wódz: "Indianie, do mnie!"
I po kolana brodząc w chwastach
Do indiańskiego poszli miasta.
Wychodząc, Henio po kryjomu
Mała siekierkę zabrał z domu
I rzekł, gdy przyszli na polanę:
"Będziemy rąbać dąb na zmianę!
Ja pierwszy zacznę, drzewo zgnębię,
Bo muszę wiedzieć, co jest w dębie,
I co się wewnątrz dziupli dzieje.
Sił nam wystarczy, mam nadzieję!"

Gdy wódz uderzył pierwszy raz,
Żałosnym echem rozbrzmiał las.
Kiedy uderzył po raz drugi,
Rozległ się w lesie lament długi.
Kiedy uderzył po raz
Wesołe dni, szczęśliwe lata!<br><br>Ze smakiem każdy obiad zjadł,<br>I można znowu ruszyć w świat,<br>Więc niecierpliwiąc się ogromnie<br>Zawołał wódz: "Indianie, do mnie!"<br>I po kolana brodząc w chwastach<br>Do indiańskiego poszli miasta.<br>Wychodząc, Henio po kryjomu<br>Mała siekierkę zabrał z domu<br>I rzekł, gdy przyszli na polanę:<br>"Będziemy rąbać dąb na zmianę!<br>Ja pierwszy zacznę, drzewo zgnębię,<br>Bo muszę wiedzieć, co jest w dębie,<br>I co się wewnątrz dziupli dzieje.<br>Sił nam wystarczy, mam nadzieję!"<br><br>Gdy wódz uderzył pierwszy raz,<br>Żałosnym echem rozbrzmiał las.<br>Kiedy uderzył po raz drugi,<br>Rozległ się w lesie lament długi.<br>Kiedy uderzył po raz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego