Wypito drugi, który wyciągnął spod szuby rabbi Hiram. <br>Szybko, bo zaraz za Brzeźmierzem, wyszło na jaw, że proboszcz i Żyd jechali do Strzelina w identycznym niemal celu - na posłuchanie u wizytującego miasto i probostwo kanonika wrocławskiej kapituły. Jeśli jednak ksiądz Granciszek jechał, jak wyznał, na wezwanie, by nie powiedzieć dywanik, rabbi miał dopiero nadzieję uzyskać audiencję. Proboszcz nie dawał mu dużych szans. <br>- Wielebny kanonik - mówił - siła ma tam roboty. Mnóstwo spraw, sądów, bez liku posłuchań. Trudne nam bowiem czasy nastały, oj, trudne. <br>- Tak jakby - ściągnęła lejce Dorota Faber - były kiedyś łatwe. <br>- Mówię o trudnych czasach dla Kościoła - zaznaczył ksiądz Granciszek. - I