jak za życia, spędzał dnie i noce nad robotą. O młodej matce, która nie chciała położyć się do trumny, zajęta kołysaniem niemowlęcia. O jedynaczce, której dla świętego spokoju pozwolono nacieszyć się nową lalką. Jakiś zazdrosny mąż rzekomo pragnął uniemożliwić wdowie ponowne zamążpójście, jakaś skąpa żona po śmierci codziennie przeglądała domowe rachunki, szukając dziury w całym. Podobno ofiary tyfusu były już nawet wśród powszechnie szanowanych przemysłowców, właścicieli wielkich domów handlowych i głównych akcjonariuszy kompanii ubezpieczeniowych. <br>- Ogromne pieniądze - szeptali urzędnicy magistratu. - W istocie dobra martwej ręki, należne miastu, gdyby nie to uchylanie się od pogrzebów, to pokątne życie, które powinno być karane z