jej wykorzystywania. Aż się przeraził tego lęku. Toż to dziecinne. Weźmy się w garść, do licha. Jestem przecież dorosłym człowiekiem. Cóż z tego, że się z nią pieprzyłem. Nie z nią ostatnią. Nie dajmy ponieść się emocjom. Nie jestem od niej uzależniony. Nie potrzebuję jej. Przeżyję. <br>Ale estetyka nie podlega racjonalizacji. Patrzył na nią, roztrzęsioną, zapłakaną, w tych zupełnie do niej nie pasujących ciuchach, z białymi włosami dziko splątanymi, paznokciami poobgryzanymi - i aż ściskało go w piersi z żalu po tamtej Marinie Vassone, która wzbudzała dreszcz jednym spojrzeniem bladoniebieskich oczu, jednym dystyngowanym ruchem szczupłej dłoni. <br>- Ja nie chciałam, mój Boże, ja