chwilę rozlegały się krzyki, przekleństwa, ktoś biegał, stłuczono jakoś butelkę, śpiewano ochrypłymi głosami "Rezerwę", a nawet kopano w drzwi. Jak jakiś cham przywalił kopa w nasze drzwi to Koniu ze strachu omal nie wskoczył do szafki. Na szczęście tylko na kopniaku się skończyło, więc nadal swobodnie mogliśmy leżeć na wozach, racząc się świeżo kupioną w kantynie kawką. Koniu był jednak tak zestresowany, że cały czas siedział na taborecie i czytał "Polskę Zbrojną". Nikt się temu nie sprzeciwiał, może gdzieś tam wyczyta, że faktycznie skrócą służbę wojskową do jednego roku (takie chodziły pogłoski), a może będzie wyrównanie roczników i wcześniej wypuszczą nas do