SPO-10 zasygnalizowało niebezpieczeństwo. Popularna wśród pilotów "dyskoteka" zamigotała przednio-prawymi, północno-wschodnimi sektorami. Jakaś zabłąkana wiązka radaru wstępnego poszukiwania osłonowej baterii rakiet przeciwlotniczych wytrwale przeszukiwała rozległą przestrzeń powietrzną z prawej strony utrzymywanego przez pilota kursu. Babicz nawet nie musiał patrzeć na mapę. Doskonale znał źródło promieniowania tej niebezpiecznej wiązki: radar wspomagał baterię pocisków przeciwlotniczych, osłaniających usytuowany w Chodeczy sztab 7 dywizji zmechanizowanej.<br>Dlatego jeszcze bardziej obniżył lot i zszedł z pułapu trzystu na zaledwie pięćdziesiąt metrów. "Dyskoteka" zgasła natychmiast. Nie wiedział dokładnie, czy zagrażająca mu bateria zgubiła jego echo, czy też obawiając się "zniszczenia" obsługa stacji naprowadzania rakiet wyłączyła jej