w sprawie postrzału. On jednak nie miał najmniejszych skrupułów. To była jego noga. I jego decyzja. <br>Wypisano go wreszcie do domu i, ku jego zdumieniu, zakomunikowano, że do leśniczówki odwieziony zostanie karetką.<br>- Czy wszystkich pacjentów tak traktujecie, czy tylko cywilów? - zażartował w rozmowie z lekarzem, który go wypisywał. Był porucznikiem, radca trafił bowiem, też nie przypadkiem, do szpitala wojskowego. Gdyby to był zwykły wypadek, z pewnością położonoby go w szpitalu w Brzezinach i najprawdopodobniej, biorąc pod uwagę umiejętności prowincjonalnych chirurgów, straciłby nogę. <br>- To jest decyzja dyrektora szpitala - powiedział lekarz. <br>Ale kto mu kazał podjąć taką decyzję, pomyślał. Wszystkie te przejawy specjalnych