płakać. Tylko modli się, żeby młodych pochowali godnie, jak Bóg przykazał. Wtedy i jej będzie lżej umierać. Opowiada, że córka przychodzi do niej w snach, siada na stołku koło okna, milcząca i smutna. Albo ze Sławkiem siedzą oboje w jakiejś ziemiance, skuleni w łachmanach. To by się zgadzało z wizją radiestety, który kazał ich szukać w leśnym dole koło Lublina, przykrytych starymi szmatami i błotem.<br>Rodzice Jolanty i Sławomira znają wyniki dotychczasowych badań szczątków ludzkich, znalezionych w Dąbrowie. Ale nadal żyją nadzieją, że młodzi wrócą i zrobią porządek na podwórku, wyremontują przeciekający dach obory, ukończą budowę garaży. Wprawdzie bank na poczet