Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Dalej stało jeszcze kilka wozów policyjnych, karetek i wielki ośmiokołowiec straży pożarnej. Samo przęsło było słabo widoczne: większość płonących wozów ugaszono, ale zapasy piany okazały się zbyt szczupłe i wypalone wraki wciąż dymiły.
Dopierała zwolnił na tyle, by dać policjantowi z lizakiem czas na unik i przemknął między ciasno ustawionymi radiowozami, ufny w siłę legitymacji, którą porucznik Dembosz wystawiła za okno.
- Ten drugi - zauważył Kiernacki - chciał nas chyba zastrzelić.
- Ale nie zastrzelił - uśmiechnął się beztrosko kierowca. W ostatniej chwili przerzucił stopę na hamulec, stając tuż za mercedesem, przy którym pułkownik Woskowicz przyjmował raporty od gromadki cywilów i mundurowych.
- Lepiej wracajcie! - Z
Dalej stało jeszcze kilka wozów policyjnych, karetek i wielki ośmiokołowiec straży pożarnej. Samo przęsło było słabo widoczne: większość płonących wozów ugaszono, ale zapasy piany okazały się zbyt szczupłe i wypalone wraki wciąż dymiły.<br>Dopierała zwolnił na tyle, by dać policjantowi z lizakiem czas na unik i przemknął między ciasno ustawionymi radiowozami, ufny w siłę legitymacji, którą porucznik Dembosz wystawiła za okno.<br>- Ten drugi - zauważył Kiernacki - chciał nas chyba zastrzelić.<br>- Ale nie zastrzelił - uśmiechnął się beztrosko kierowca. W ostatniej chwili przerzucił stopę na hamulec, stając tuż za mercedesem, przy którym pułkownik Woskowicz przyjmował raporty od gromadki cywilów i mundurowych.<br>- Lepiej wracajcie! - Z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego