Tylko te puste torowiska, w najdalszej perspektywie żadnego tramwaju. Jedyny ślad miasta zastygłego w proteście. Potem, już blisko Stoczni, jeszcze nieruchome dźwigi. Takie ogromne ptaki, stojące od wielu dni bez ruchu. Paręset metrów przed bramą czeka Geremek. Wysiadają Kowalik, chyba też Wielowieyski i idą pieszo. My ruszamy. Mijamy dwa milicyjne radiowozy. Dowód, że władza nad tym miastem jest jeszcze podzielona. Przed bramą dużo ludzi, rozstępują się powoli, patrzą na ludzi w środku z rezerwą: nasi czy "oni"? Uśmiechamy się, machamy rękami. Biorą nas za swoich, pewno za delegatów z kolejnego zakładu popierającego strajk. Brawa. Brama umajona, portrety papieża, na lewo kilkumetrowy