Patronki stale odradzającego się życia, przyrody. Kora, uosobienie młodości, wiosenka, stawała się w tym spektaklu boginią odrodzenia. Jej słynna kwestia: Umierać musi, co ma żyć - zawierała wykładnię spektaklu. Sens powstańczej ofiary dla ojczyzny. Demeter, kobieta dojrzała, sceniczna matka Kory, opłakiwała jej odejście jesienią do zimnej krainy Orkusa, by wiosną powitać radośnie jej powrót. Postacie bogiń ujmowały w cudzysłów realistyczną i historyczną zarazem akcję sztuki, powstanie chorążych ruszających na Belweder, nadając jej niemal formę obrzędu. Podkreślała tę funkcję jeszcze niezwykła, operowa muzyka Zygmunta Koniecznego.<br>Zadanie aktorskie nie okazało się trudne. Reżyser skomponował wyjątkowo piękny obraz sceniczny, wzorowany na młodopolskich płótnach Jacka Malczewskiego